Termin ten można wytłumaczyć na przykładzie wykonywanej kartą transakcji. Płacąc przykładowo za pomocą karty Sygma Bank, sprzedawca zmuszony jest zapłacić prowizję od transakcji w wysokości 1,6%. Ciekawym faktem jest tutaj to, że im mniejszy jest sam sklep, w którym dokonuje się zakupu, tym większa jest prowizja. Jakby tego było mało, na sprzedawcę są także nakładane koszty dzierżawy sprzętu, do którego należy chociażby terminal. Dodatkowo występują tu również tzw. opłaty manipulacyjne.
Znana każdemu tabliczka często widniejąca w sklepie, która informuje o wymaganej najniższej łącznej kwocie zakupów jest spowodowana właśnie tymi wszystkimi kosztami. Ten nie rzadko stosowany wymóg to skutek strat występujących podczas dokonywania bardzo niedużych zakupów kartą. Choć klienci bezpośrednio nie są w stanie tego odczuć, o tyle bardziej obrazowo przedstawia się sytuacja, w której klienci płacący gotówką otrzymują rabaty, w przeciwieństwie do tych używających kart.
Sygma Banque i inne podobne instytucje zgodnie twierdzą, że wysoka opłata intercharge jest potrzebna. Swoje zdanie tłumaczą celem na jakie zebrane fundusze są zbierane, a jest to rozwój sieci terminali. Sprzedawcy jednakże odparowują, że ów rozwój jest właśnie wstrzymywany przez wysokie koszty, które skutecznie odstraszają. Stawka tej gry jest niezwykle wysoka, warto więc śledzić jej przebieg, gdyż kto wie, może szykują się poważne zmiany.